Ola zjawiła sie po 20 minutach:) Zagadała sie z Francuzem o MMA. Droga z dworca zajęła nam ok. 20 minut. Pierwsze wrażenia: przechodzisz przez jezdnie i nawet na czerwonym świetle to kierowcy na ciebie uważają, genialna rośliność( zakochałam się w PALMACH:P), mnóstwo tu rowerzystów, każda kamieniczka czy bydynek jest inny: jedna zachwycająca swoim kształtem i ornamentami, inne normalne albo odpychające. Wstąpiłyśmy jeszcze do Chińczyka po sajgonki na wynos. Dobrze, że była Ola bo kompletnie nie rozumiem tego języka. Po mega sytym obiedzie: 2 sajgonki z porcją ryźu, poznałam pozostałych lokatorów Oli. Karolina i Ula to Polki z Awfu, Francuz i Hiszpan. Ciężko ich czasem wszystkich zrozumieć, starają sie mówić po angielsku ale po chwili przerzucają sie na hiszpański..ale czasem jest zabawnie. KRÓTKI ODPOCZYNEK..powiedzmy taka sjesta(chociaż tutaj w Barcelonie nie jest aż tak popularna), musiałam odespać podróż.
Wieczorem Ola wyciągnęła mnie na spacer uliczkami Barcelony. Jestem zachwycona, genialne miejsce na jeżdżenie na rolkach. Jest tataj taka jedna alejka, którą moża przejechać na rolkach pól miasta. Generalnie Barcelona nie jest aż taka duża i da radę zwiedzać ją na piechote. Pochodziłyśmy po parkach. No i oczywiście PLOTING za wszystkie miesiące nie widzenia się. Po powrócie, w salonie Francuz oglądał piłkę halową w TV. Miał górę ciuchów do prasowania ale stwierdził że 'manana' i poszedł spać. Plan na kolejny dzień: Ola na uczelnie(na markieing czy coś takiego) a ja mogę spać do południa..hihi:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz